niedziela, 13 listopada 2011

KONIEC Z ILUZJĄ


Zacznę od tego, jaki jest mój stan obecny. Jest lekko mówiąc, nie za ciekawy. Pod względem fizycznym, a co za tym idzie (to zawsze za tym idzie) psychicznym. Na dzień dzisiejszy, uważam że życie jest beznadziejne, królewna śnieżka w realnym świecie umarłaby z pazerności, a marzenia się nie spełniają. Wyjątkiem jest sytuacja, gdy rodzisz się z idealnego połączenia plemnika z pawim ogonem i komórki jajowej, która ma zaprogramowany sukces w konkursie piękności. To się zdarza rzadko (patrz przykład Jared Leto, tudzież Anja Rubik) i wpędza w kompleksy przypadki mniej rozpieszczane przez los (patrz przykład ja i Ty- jeśli czujesz podobnie.).
Jak widac nie jest za dobrze z moim samopoczuciem, a przynajmniej- bywało lepiej.
Dzieje się tak ponieważ ( pięc minut autoanalizy) :

  1. Czuję się samotna i mam wrażenie,z wyglądem orki wyrzuconej na brzeg, nikt mnie nigdy nie zechce. To sprawia, że nie mogę się na niczym skupic.

  2. Jestem niezorganizowana (nie robię tego, co wiem że powinnam, co wpędza mnie w poczucie winy i tym bardziej zniechęca do dalszych działań).

  3. Jestem przybita z powodu swojego wyglądu, a konkretnie wagi. Chciałabym schudnąc 15 kg, ale nie za bardzo wiem jak. Tzn. wiem, ale nie potrafię tego zrobic. Zerowa ilośc silnej woli sprawia, że jedyne co mnie w tej sytuacji pociesza, to czekolada.

Jak widac, życie to jedno wielkie (błędne) koło.

Czuję się samotna- więc nie mogę się na niczym skupic.
Nie mogę się skupic- więc nie potrafię się zorganizowac.
Nie potrafię się zorganizowac- więc za cholerę nie schudnę.
Nie schudnę- umrę jako stara panna z dziesięcioma kotami.
Super.

Dlatego dziś, w dniu 13 listopada 2011, ogłaszam wszem i wobec- KONIEC Z TYM. Chcę być szczęśliwa. Chcę być piękna. Nie będę szczęśliwa, będąc grubasem. Nic w życiu nie osiągnę, będąc grubym, smutnym, niezorganizowanym czymś. Chcę być kimś. Kimś z kogo będę dumna. Z kogo JA BĘDĘ DUMNA. To wcale nie oznacza rozdwojenia jaźni. Gruba, czy chuda, będę tą samą osobą- różnica polega na tym, że mam wybór - być osobą spełnioną, szczęśliwą i usatysfakcjonowaną z życia, własnego wyglądu i osiągnięc- lub przygnębioną, skompromitowaną we własnych oczach, ukrywającą się sama przed sobą w najciemniejszym kącie sumienia, z ogromną porcją pizzy i batonami wepchanymi w kieszeń. Żeby nikt nie widział.

Wybór tylko pozornie jest prosty, dobrze o tym wiecie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz