Zacznę od tego, jaki jest mój stan obecny. Jest lekko mówiąc, nie za ciekawy. Pod względem fizycznym, a co za tym idzie (to zawsze za tym idzie) psychicznym. Na dzień dzisiejszy, uważam że życie jest beznadziejne, królewna śnieżka w realnym świecie umarłaby z pazerności, a marzenia się nie spełniają. Wyjątkiem jest sytuacja, gdy rodzisz się z idealnego połączenia plemnika z pawim ogonem i komórki jajowej, która ma zaprogramowany sukces w konkursie piękności. To się zdarza rzadko (patrz przykład Jared Leto, tudzież Anja Rubik) i wpędza w kompleksy przypadki mniej rozpieszczane przez los (patrz przykład ja i Ty- jeśli czujesz podobnie.).
Jak widac nie jest za dobrze z moim samopoczuciem, a przynajmniej- bywało lepiej.
Dzieje się tak ponieważ ( pięc minut autoanalizy) :
- Czuję się samotna i mam wrażenie,z wyglądem orki wyrzuconej na brzeg, nikt mnie nigdy nie zechce. To sprawia, że nie mogę się na niczym skupic.
- Jestem niezorganizowana (nie robię tego, co wiem że powinnam, co wpędza mnie w poczucie winy i tym bardziej zniechęca do dalszych działań).
- Jestem przybita z powodu swojego wyglądu, a konkretnie wagi. Chciałabym schudnąc 15 kg, ale nie za bardzo wiem jak. Tzn. wiem, ale nie potrafię tego zrobic. Zerowa ilośc silnej woli sprawia, że jedyne co mnie w tej sytuacji pociesza, to czekolada.
Jak widac, życie to jedno wielkie (błędne) koło.
Czuję się samotna- więc nie mogę się na niczym skupic.
Nie mogę się skupic- więc nie potrafię się zorganizowac.
Nie potrafię się zorganizowac- więc za cholerę nie schudnę.
Nie schudnę- umrę jako stara panna z dziesięcioma kotami.
Super.
Dlatego dziś, w dniu 13 listopada 2011, ogłaszam wszem i wobec- KONIEC Z TYM. Chcę być szczęśliwa. Chcę być piękna. Nie będę szczęśliwa, będąc grubasem. Nic w życiu nie osiągnę, będąc grubym, smutnym, niezorganizowanym czymś. Chcę być kimś. Kimś z kogo będę dumna. Z kogo JA BĘDĘ DUMNA. To wcale nie oznacza rozdwojenia jaźni. Gruba, czy chuda, będę tą samą osobą- różnica polega na tym, że mam wybór - być osobą spełnioną, szczęśliwą i usatysfakcjonowaną z życia, własnego wyglądu i osiągnięc- lub przygnębioną, skompromitowaną we własnych oczach, ukrywającą się sama przed sobą w najciemniejszym kącie sumienia, z ogromną porcją pizzy i batonami wepchanymi w kieszeń. Żeby nikt nie widział.
Wybór tylko pozornie jest prosty, dobrze o tym wiecie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz